Morsowanie daje szczęście
Grono morsów się powiększa
Na brzegu akwenu w gliwickich Czechowicach stoją okutani w kurtki gapie, trzęsący się z zimna, z czerwonymi od mrozu nosami. W tym czasie morsy ściągają z siebie kolejne warstwy odzieży i raźnie wskakują do lodowatej wody. Wśród nich Tomek Truszkiewicz, nasz kolega z Etisoft Smart Solutions, naszej spółki-córki
Długo sądziłem, że morsowanie to zajęcie dla zleniwiałych oldbojów, którzy zamiast uprawiania jakiegokolwiek sportu wybrali spacer do zimnej wody. Moje postrzeganie zmieniło się, gdy jeden z aktywnych sportowo kolegów naświetlił mi, o co w tym wszystkim chodzi. Jako że do zalewu w Czechowicach mam kilkaset metrów stwierdziłem, że należy to wykorzystać – wspomina ze śmiechem Tomek, nasz kolejny człowiek z pasją.
Debiut Tomka w roli morsa miał miejsce dwa lata temu. Od tego czasu wykorzystuje zimową aurę do pławienia się w wodach Czechowic średnio raz w tygodniu. Formę stara się trzymać cały rok. Mają temu służyć m.in. zimne (nie chłodne!) prysznice na koniec kąpieli. Kształtują się dzięki temu mechanizmy obronne, które zapobiegają szybkiemu wychładzaniu się organizmu.
Do wody jak… do pubu
Tomek zaczyna od rozgrzewki wokół jeziora. 4-kilometrową trasę pokonuje truchtem, bez forsowania – chodzi o to, by jak najmniej się spocić. W plecaku ma już przygotowane suche rzeczy do przebrania.
Do wody wchodzę normalnie, jak do… pubu. Optymalny czas przebywania w wodzie to 4 minuty. Najbardziej przyjazne do morsowania warunki są dla mnie przy temperaturze powietrza minus 7°C. Aż miło się wchodzi do cieplejszej niż powietrze wody! Nie radzę odpuszczać rozgrzewki, choć nie musi być tak aktywna jak moja. Porządnie zrobiona, pozwala regulować organizmowi temperaturę. Nie ma bardzo złych warunków do morsowania. Blokada siedzi w mózgu, a przecież zimno nie będzie nas trzymało w nieskończoność. Warto się przełamać, to naprawdę kiedyś następuje. Potem jest już tylko przyjemniej – śmieje się Tomek.
W wodzie… bywa się ubranym. Oprócz stroju kąpielowego morsy ubierają także rękawiczki, buty czy neoprenowe skarpety i czapki, żeby przystopować ucieczkę ciepła. Szybkiemu wyjściu towarzyszy równie szybkie wycieranie, rozgrzewka i łyk gorącej herbaty. Tomek doradza, by nie szorować mało elastycznej po morsowaniu skóry ręcznikiem, gdyż w ten sposób łatwo ją uszkodzić. Bezpieczniejsze jest przykładanie go do ciała.
Kolejna rada – w domu koniecznie trzeba wziąć gorący prysznic.
Grono etisoftowych morsów się powiększa
Pierwsze wejścia do zimnej mają już za sobą Natalia Kępa (Dział Rozwoju Sprzedaży) i Ania Kosmaczewska (Dział Handlowy), Karolina Kotowska (Dział Fakturowania) – Do pierwszego morsowania byłam dobrze przygotowana. Obawiałam się tylko przeziębienia. Na szczęście niepotrzebnie – dodaje Natalia.
Zimna woda pobudza i ładuje organizm dobrą energią na długo, niczym najlepszy powerbank. 🙂
Niezdecydowanym powtarzam: my tego nie robimy, żeby się katować. Robimy to dla przyjemności. Wybuch endorfin jest niesamowity i z niczym nieporównywalny. Może tylko z oglądaniem świata przez różowe okulary – dodaje Tomek.
(170)