Czasem miałem pod górkę [wywiad]
Rozmowa z Dariuszem Kaweckim, product menedżerem, współzałożycielem Etisoft Bike Team, członkiem Etisoft Running Team, maratończykiem
– Rok 2017 nie raz nazywałeś „dziwnym”. Wydawało się, że Twoje ambitne, sportowe plany wiszą na włosku. Jak na prawdziwego sportowca i człowieka z pasją przystało nie dość, że dobiegłeś do mety, to jeszcze pokazałeś, że nawet gdy się coś wali, to gdy naprawdę się czegoś chce to można to osiągnąć.
– Słowo sportowiec to chyba trochę na wyrost 😊. Po prostu w wolnym czasie (którego nie ma zbyt dużo) trochę się ruszam. I choć jestem w wieku „40 plus”, to startuję w kategorii „forever young”. Rzeczywiście, miniony rok był dla mnie samego dość ciężki, ale i zaskakujący. Tym bardziej chciałbym więc podziękować tym wszystkim, którzy motywowali mnie do działania.
Zacznijmy od tego, że rok temu w styczniu rzuciłem sobie wyzwanie, by w 9 miesięcy przygotować się do przebiegnięcia pierwszego maratonu. Dodajmy, że nigdy nie lubiłem biegania, wręcz uważam je za nudne. Słowo się rzekło i zacząłem treningi. Pech chciał, że już po trzech tygodniach treningów problemy z plecami na miesiąc unieruchomiły mnie w łóżku. Kolejny miesiąc upłynął pod znakiem leczenia kontuzji i wyjazdów na delegacje, tak więc przygotowania do pokonania królewskiego dystansu 42,195 km rozpocząłem ze znacznym opóźnieniem i na pewno nie z taką intensywnością jak planowałem. W międzyczasie udało się zorganizować fantastyczny, rowerowy wyjazd integracyjny do Zakopanego, co choć trochę zrekompensowało mi brak jazdy na rowerze. Dłuższe dystanse, w tym pierwszy półmaraton, przebiegłem dopiero w lipcu.
– Miałeś w takim razie pod górkę. Co Cię motywowało tak w trakcie przygotowań, jak i podczas samego maratonu?
– Przede wszystkim doping rodziny, przyjaciół i znajomych (w tym oczywiście sąsiadek z Działu Marketingu, których śmiech i żarty każdy dzień potrafią uczynić jeszcze lepszym😊). Cieszyłem się, że informacje o podjęciu wyzwania upubliczniłem, tak na blogu, jak i na swoim profilu na Facebooku. Nic bardziej nie mobilizuje jak komentarze: „padłeś – powstań” i konieczność regularnego spowiadania się ze swoich sukcesów i porażek. Sam maraton. Początek to euforia i przekonanie, że na pewno się uda. Pierwszy kryzys miałem w połowie biegu. Zastanawiałem się, czy nie zejść z trasy. W przełamaniu kryzysu na pewno pomogli znajomi kibicujący na trasie biegu, za co bardzo dziękuję. Także wizualizacja mety na pełnym ludzi Stadionie Śląskim. Ten obiekt robi wrażenie, a możliwość wbiegnięcia nań… Cóż, to niesamowite doświadczenie.
– Swoje ubiegłoroczne perypetie zakończyłeś w iście filmowym stylu, choć akurat wiąże się to z rowerami. Dzięki głosom internautów wygrałeś całoroczne wsparcie trenerskie pod okiem profesjonalnego trenera. Jak rozumiem, kalendarz imprez masz już zapełniony, a do udziału w części imprez będziesz także zachęcać naszych sportowo zakręconych pracowników. Co więc w planach?
– Wsparcie treningowe wygrane przede wszystkim dzięki głosom i aktywności przyjaciół i znajomych (w tym wielu z firmy), za co jeszcze raz dziękuję. W tym roku chcę wziąć udział w dwóch maratonach: w Krakowie i ponownie w Katowicach, a w ramach treningu zamierzam startować m.in. w kilku półmaratonach. Może uda się tym samym, niejako przy okazji, zdobyć Koronę Półmaratonów? Nie oznacza to, że zdradzam rowery na rzecz biegania. W planach mam udział w imprezie Duathlon ChampionMan, na dystansie długim, czyli 10 km bieg, 60 km rower i ponownie 10 km bieg oraz start w ultramaratonie rowerowym „Pierścień Tysiąca Jezior” na trasie 610 km. Limit czasu na pokonanie trasy to 40 godzin. Celem ultramaratonu – jak piszą organizatorzy – „jest sprawdzenie granic wytrzymałości i odporności psychicznej uczestników”.
Chciałbym również wrócić do startów w maratonach na orientację, do czego serdecznie zapraszam. To imprezy dla każdego, dla biegaczy i dla rowerzystów. Wystartować może zarówno nowicjusz, jak i doświadczony sportowiec. Fantastyczny klimat i reset po ciężkim tygodniu pracy, o czym może zaświadczyć kilku naszych współpracowników, którzy już dali się namówić na tego typu rozrywkę. Planów na przyszły rok mam więc dużo. Wydaje mi się, że aż za dużo. Mam tylko nadzieję, że życie po raz kolejny nie da mi kopniaka w tyłek, a moje plany nie rozśmieszą sami wiecie kogo.
Dziękuję Ci za rozmowę i życzę w imieniu nas wszystkich powodzenia!
(195)