
Na dwóch kołach pod koło podbiegunowe
Pasja Sławka Giebułtowicza to jazda na rowerze – tym razem dotarł nim na Nordkapp
Wakacje na rowerze? Moc wrażeń zapewniona! Sławek Giebułtowicz, kierownik działu logistyki dostaw, tegoroczny urlop spędził pedałując po drogach Norwegii, na trasie Narwik – magiczny kraniec Europy, czyli Nordkapp.
To nasz kolejny człowiek z konsekwentnie realizowaną pasją
Sławek w osiem dni przejechał 825 kilometrów. Ci, którzy mają na koncie rowerową wyprawę na Nordkapp zaznaczają, że jest to trasa trudna, wymagająca doświadczenia i znakomitej kondycji, prowadząca po górzystym terenie z wieloma podjazdami i walką z nieobliczalną pogodą.
Sławek zaznacza, że on sam nie traktuje tej eskapady w kategoriach wyczynu.
– Tym bardziej, że nie musiałem na rowerowej ramie wozić sakw z bagażem – podkreśla dodając, że poważniejsza trasa jaką przejechał przed Norwegią to była rowerowa podróż do Zakopanego w ramach firmowego wyjazdu.
Sławek od kilku lat organizację swoich wakacji powierza firmie realizującej takie ekspedycje. Jedzie busem w kilkuosobowej grupie podobnych zapaleńców, z rowerami zamocowanymi na bagażniku. Ma zapewnione noclegi na kempingu, wyżywienie oraz transport bagażu. W podobny sposób podróżował rowerem także podczas wcześniejszych eskapad do Gruzji, Szwajcarii czy zeszłorocznej trasy: Via Claudia Augusta z niemieckiego Augsburga do włoskiej Verony.
Co mnie tu przygnało? – wspomina swoją wyprawę Sławek
Trasa z Narwiku na Nordkapp wiedzie drogą krajową E6 o średnim natężeniu ruchu, przede wszystkim kamperów.
Dopiero za Altą, ok. 150 km przed Nordkappem ruch maleje niemalże do zera, dając poczucie symbiozy z naturą.
– Odcinek z Narwiku do Alty prowadził wzdłuż bardzo poszarpanej linii brzegowej, o czym przekonałem się na własnych mięśniach i niejednokrotnie pokonując dystanse 60 km w celu objazdu odcinków o długości 10 km w linii prostej. Dróg alternatywnych brakowało. Każdy nierozważny objazd skazany był na powrót tą samą drogą albo na koszmarnie drogą przeprawę promową – tłumaczy Sławek. Droga z Alty na Nordkaap wiodła przez niekończący się płaskowyż. Na całej trasie towarzyszył niesamowity efekt białych nocy. Atrakcją były też przejazdy tunelami. Przylądek Nordkapp położony jest na wyspie Magerøya, połączonej z lądem stałym właśnie podmorskim tunelem o długości 6870 m, schodzącym w dół aż do 212 m poniżej poziomu Morza Barentsa. Wewnątrz tunelu pojawiały się oblodzenia, a temperatura nie przekraczała 4 stopni Celsjusza.
Sam przylądek to majestatyczny bezkres zbiegu mórz: po prawej Morze Barentsa, po lewej – Norweskie.
Morze Norweskie jest częścią Oceanu Atlantyckiego, Morze Barentsa to już Ocean Arktyczny.
– Patrzyłem stojąc na 300 m klifie w ten bezkresny błękit. Przede mną już tylko oddalony o 2100 km biegun północny. To bliżej niż do Warszawy. Co mnie tu przygnało? – wspomina swoją wyprawę Sławek.
Już wkrótce przedstawimy naszego kolejnego człowieka z pasją!
(331)