Olek, nasz człowiek z pasją ma cel: w ciągu 5 lat przejechać całą trasę Green Velo
Z roweru widać więcej
Na przejechanie na rowerach całej trasy Green Velo, czyli 2 tys. km dali sobie 5 lat. Po dwóch latach są na półmetku, poświęcając na tę aktywność 6 dni w czasie weekendu majowego. Aleksander Wolny, nasz kolejny człowiek z pasją razem z kilkuosobową grupą znajomych obrał sobie za cel przejechanie całego Wschodniego Szlaku Rowerowego, wiodącego przez pięć województw wschodniej Polski i pięć parków narodowych.
Green Velo promowany jest jako najdłuższy, spójnie oznakowany szlak rowerowy w Polsce. Na pomysł jego pokonania z grupą znajomych wpadł jeden z kolegów Olka, czynny maratończyk Andrzej Długaj. Mając za sobą doświadczenia rowerowe na zagranicznych szlakach uznał, że po co szukać daleko, skoro urokliwe krajobrazy i dzika natura są na wyciągnięcie ręki. Jest on „mózgiem” całego wyjazdu: wytycza trasę, rezerwuje noclegi, przygotowuje autorski przewodnik po atrakcjach regionu. Grupa przybrała nazwę „Veloki”. Codzienne pedałowanie ułatwia transportowanie bagaży „Velokobusem” kierowanym przez kogoś, kto nad dwa kółka przedkłada cztery.
Jak za studenckich czasów: gitara, ognisko i śpiew
I tak rowerzyści w 2018 roku pokonali ok. 520 km (start nastąpił z Elbląga, po czym „Veloki” zakończyły eskapadę w Suwałkach). W tym roku wystartowali nieomal z tego samego miejsca. Po niecałym tygodniu i przejechaniu ponad 500 km finiszowali w Białej Podlaskiej.
Green Velo jest tylko pretekstem do aktywności sportowej i nie trzymamy się kurczowo tego szlaku, szukając ciekawych alternatyw. Miewa on odcinki mało przyjazne dla rowerzystów, np. 30 km po piasku, czy „bitą” z kamienia drogą pamiętająca wyprawę Napoleona na Moskali. Bywa też, że omija szerokim łukiem najważniejsze atrakcje regionu. Green Velo jest dobrze oznakowane i ma na trasie przyzwoicie zagospodarowane tzw. MORY-y, czyli miejsca odpoczynku rowerzystów. Najważniejsze w naszych wyprawach jest, by pedałować z przyjemnością, przy okazji zobaczyć lokalne atrakcje i spotkać się w gronie dobrych znajomych. Stąd nasze wieczory przypominają studenckie czasy. Rozpalamy ognisko, wyciągamy gitary i harmonijki ustne, śpiewamy i… prostujemy kości. Trzeba bowiem podkreślić, że średnia wieku uczestników naszych wyjazdów to 50 Plus – śmieje się Olek.
Rowerzyści każdego dnia narzucają sobie cel: dojechać do wszystkich zaplanowanych atrakcji niezależnie od pogody. W tym roku niespodzianką był grad podczas jazdy i poranne dwa stopnie w plusie w okolicach Białowieży. Niespodziewanym akcentem wyprawy okazała się przeprawa łódką z rowerami przez Bug. Jak się okazało, prom nie kursował ze względu na niski poziom wody. Powrót do mostu oznaczałby natomiast nadłożenie około 30 km.
Tereny nietknięte ludzką ręką
Olek potwierdza powiedzonko, że z roweru widać więcej. Zmysł postrzegania i wrażliwość na cuda natury podziwiamy potem na Olkowych zdjęciach. Nasz kolega podkreśla, że szlak Green Velo to istna skarbnica przyrodniczych skarbów, a wszystko to na dziewiczych, nietkniętych ludzką ręką terenach.
Z tego właśnie względu polecam Green Velo. Warto jednak modyfikować podróż tym szlakiem i zbaczać na poboczne szlaki rowerowe. Oczy cieszy Narew, Biebrza w Biebrzańskim Parku Narodowym, Puszcza Knyszyńska, jak i Kanał Augustowski. Zachwyciła mnie Puszcza Białowieska, ale oglądana z bocznych dróg, a nie głównego szlaku. Mój podziw wzbudziły w zeszłym roku kojarzone z akweduktami mosty kolejowe w Stańczykach. Oczywiście, także zamki, pałace, cerkwie i kościoły – wylicza Olek dodając, że Green Velo to dobry pomysł na wyprawę z dziećmi, choć na zdecydowanie krótszych dystansach.
Po drodze spotkacie jeszcze nietypowe znaki drogowe z wielkim łosiem i hasłem „Jedź ŁOŚstrożnie”. Ustawione w ramach akcji promującej bezpieczną jazdę skłoniły naszych rowerzystów do ukucia żartu: „żadnych łosi nie spotkaliśmy, poza tymi z naszej grupy”.
Olku, co dalej? Rowerowe plany wakacyjne?
Oczywiście… w międzyczasie rowerowy wyjazd firmowy, bycie członkiem Etisoft Bike Team zobowiązuje😊
(352)